W niedzielę młodzież spędzała czas z rodzinami. Niektórzy wyjechali na piknik. Byli tacy, co odwiedzali dziadków swoich hostów (mniam, włoskie domowe jedzonko).
Była wycieczka do lasu, kibicowanie siostrze gospodarza na
meczu piłki nożnej.
Po południu klasycznie plaża.
Woda jeszcze nie jest optymalnie ciepła, aczkolwiek jest już
cieplejsza niż w Bałtyku. Widać gdzieniegdzie śmiałków zażywających kąpieli.
Kuba już nawet zawansował na zabawiacza młodszego brata
Venere. Twierdzi, że Włosi jedzą też ziarna soi na surowo.
Nasi uczniowie są czasem zaczepiani na ulicy. Padają pytania
skąd są, co robią w San Benedetto. Często pytającymi są osoby starsze, które
słysząc obcy język z ciekawości zagajają rozmowę.
W poniedziałek młodzież bawiła się w parku linowym Quercus Adventure
Park położonym wysoko nad San Benedetto na wzgórzach w pobliżu miasta
Ripantransone.
Droga była dość kręta i wąska. Widoki z autobusu naprawdę
zapierały dech w piersi. Z jednej strony można było z daleka zobaczyć lustro
Adriatyku a po drugiej stronie kolejne doliny i wzgórza i w oddali majaczące, ośnieżone
szczyty Apeninów.
W maju już jest pełnia wegetacji, wszystko jest soczyście
zielone, kwitnie, pięknie pachnie. Tym bardziej doliny poprzecinane kwadratami
i prostokątami pól uprawnych z winoroślami i drzewami oliwnymi tu i ówdzie, z
wąskimi drogami i dachami domów pokrytymi tradycyjną dachówką dają w połączeniu
wspaniały efekt.
Quercus Park wcale nie był pestką i trzeba było się namęczyć,
żeby ukończyć wszystkie przeszkody.
Jak widać na zdjęciu.
Komentarze
Prześlij komentarz