Wizyta w Póvoa de Varzim. Prezent od Edu+.

 

 


Gdy oczekiwane bagaże trafiły w nasze stęsknione ręce, nie było nawet czasu, by się rozpakować. Edu+ w tym roku, podobnie jak w poprzednim, naprawdę nas rozpieszcza i o godzinie 11.00 wyruszyliśmy do miejscowości Póvoa de Varzim. Jest to nowoczesny kurort nad Oceanem Atlantyckim bardzo popularny w regionie północnej Portugalii. 

Wielkim atutem tej miejscowości jest szeroka, piaszczysta plaża ciągnąca się na całej szerokości miasta. Povoa jest takim odpowiednikiem naszego Kołobrzegu. Choć raczej nie jest miastem sanatoryjnym to przyciąga głównie turystów starszego pokolenia. Wraz z rosnącą popularnością uprzedni urok miasta został nieco zepsuty przez wysokie apartamentowce i hotele.









Niestety a raczej „stety” podczas wizyty niebo było dość pochmurne a poranek nawet chłodny. Mnie to cieszyło, ponieważ słońce nad chłodnym Atlantykiem bywa mocno zdradliwe i w połączeniu z wiatrem, piaskiem i wilgotnym powietrzem często nieodpowiedzialne opalanie grozi poważnymi poparzeniami słonecznymi. A jak to bywa z młodzieżą, można uczulać, ostrzegać i prosić, a i tak zrobią po swojemu. Myślę więc, że chmurki zaoszczędziły mi kłopotów a uczniom dyskomfortu.


Póvoa usiane jest także restauracyjkami, w których można zjeść dobry lunch, spróbować lokalnych specjałów. Mogliśmy także wkroczyć w głąb miasta w poszukiwaniu Lidla lub Minipreco w celu uzupełnienia zapasów produktów bogatych w cukier, sól i nasycone tłuszcze. Mniam.



Przy plaży są także miejsca, gdzie można uprawiać sport. Chłopcy złożyli się na piłkę od kosza, ale gra była tak intensywna lub piłka tak słabej jakości, że się poddała i pękła. 






Spędziliśmy tam całe sześć godzin i dość zmęczeni wróciliśmy do Quinta das Tulipas.

Dobry, ciekawy dzień. Plus to, że w zasadzie oprócz dwóch osób, wszyscy uczestnicy pierwszy raz w życiu zamoczyli stopy w oceanie. Bosko!























Komentarze