Przelot.

Podróż do Portugalii rozpoczęliśmy o godzinie trzeciej nad ranem w sobotę 28 maja. W grupie projektowej są uczniowie architektury krajobrazu, mechatroniki, technologii żywności, reklamy, teleinformatyki, weterynarii. Jest uczeń szkoły branżowej i (z czego jesteśmy dumni) uczennica szkoły specjalnej przyspasabiającej do pracy.




Łącznie w tegorocznych praktykach bierze udział 24 uczniów. Znajdują się oni pod opieką dwóch nauczycieli. Są to pan Łukasz Korcz oraz pani Joanna Deska-Werkowska, która zostanie zastąpiona pod dwóch tygodniach przez pana Andrzeja Szewczyka.



Rekrutacja do projektu była jawna i transparentna oparta o jasno określone kryteria sprecyzowane w regulaminie dostępnym dla wszystkich kandydatów.

Wyjazd został poprzedzony gruntownym przygotowaniem. Uczniowie odbyli dodatkowy kurs języka angielskiego (tutaj głębokie ukłony dla Pani Agaty Bąk-Sierszyńskiej, wielkie dzięki za pomoc). Uczestnikom przysługiwał także kurs językowy OLS w oparciu o narzędzia Erasmus+ udostępniane przez Fundację Rozwoju Systemu Edukacji pełniącej funkcję Narodowej Agencji Programu Erasmus+ w Polsce.


Uczniowie posiadają także stosowne ubezpieczenie podróży. Opiekunowie i 19 uczniów posiada paszport covidowy. Pięciu uczestników musiało poddać się testowi antygenowemu na obecność COVID-19. Tutaj podziękowania za wsparcie i pomoc dla Szpitala Średzkiego.



Każdemu uczestnikowi przysługuje w ramach grantu ryczałt na podróż w wysokości 360 EUR.



W tym roku na szczęście udało nam się zorganizować lot z Poznania. Zaoszczędziło nam to trudów podróży do Warszawy.

Na lotnisko dotarliśmy z pomocą firmy Usługi Transportowe Wojciech Gabała. Bardzo polecamy.

Sporo uczniów leciało pierwszy raz, dlatego upewniliśmy się, by poznali dokładnie procedurę odprawy, kontroli bezpieczeństwa, potrafili znaleźć swój lot na tablicy informacyjnej, numer bramki oraz godzinę, o której jest otwarta.



Skorzystaliśmy w tym roku z oferty Lufthansy. Tak sobie polecamy. Grrr.

Jeśli ktoś już leciał samolotem i lubi latać, musi szczerze przyznać, że w zasadzie jedyne dwa ekscytujące momenty to start i lądowanie. Ponieważ przesiadaliśmy się na lotnisku w Monachium, uczniowie mieli okazję doświadczyć jednego i drugiego podwójnie.



Warto jednak napomknąć, że lot z Monachium do Porto, które było naszym lotniskiem docelowym, obfitował w prześliczne widoki najpierw skąpanych w słońcu i wyłaniających się z prześlicznych śnieżnych chmur szczytów Alp a niecałą może godzinę później ośnieżonych szczytów, mniej masywnych, lecz równie spektakularnie wyglądających Pirenejów. Ponieważ podczas przelotu nad Pirenejami niebo było w zasadzie bezchmurne można było zauważyć zygzaki autostrad przemykających się w dolinach i przełęczach tego masywu górskiego.






Obydwa samoloty zarówno wyleciały jak i wylądowały zgodnie z rozkładem. Gdy już miałem chwalić niemiecką precyzję otrzymałem od przewoźnika informację o opóźnionym bagażu. Ale o tym w kolejnym poście.







Komentarze