Gwoździem dzisiejszego programu było zwiedzanie miasteczka
Ascoli Piceno.
Zanim udaliśmy się autokarem do Ascoli, spędziliśmy wspólnie
dwie godziny w sali konferencyjnej. Nasi uczniowie zaprezentowali naszą szkołę
a uczniowie włoscy pokazali prezentację dotyczącą kultury włoskiej i, co chyba
było jeszcze ciekawsze, typowych gestów, wykonywanych przez Włochów w trakcie
rozmowy (a potrafią być bardzo ekspresyjni).
Ascoli Piceno to urokliwa miejscowość sięgająca swoimi
korzeniami do czasów przed-rzymskich. Jest nawet powiedzenie Ascoli era Ascolii
quando Roma era pascoli, co w tłumaczeniu oznacza, że kiedy Ascoli było już
miastem Rzym był pastwiskiem.
Historia jednak tak się potoczyła, że to Rzymianie opanowując
półwysep Apeniński podporządkowali sobie Ascoli.
Miasteczko leży 25 km od Adriatyku i 25 km od pasma Apeninów.
Wspaniałym atutem miasta są ciekawe konstrukcje
architektoniczne, zabytkowe budowle, piękne kościoły i wieże, kaplice i
kapliczki, które można znaleźć nie tylko w głównej części miasta, ale także i
na jego obrzeżach. Zabytkowe place i kościoły nadają miastu swoisty i
niezapomniany charakter. Przyciągają wielu turystów nie tylko z Włoch, ale
także z wielu różnych krajów.
Ważnym punktem jest słynny most rzymski, wybudowany jeszcze w
czasach starożytnych i wyremontowany w 1939 roku. Służy do dzisiaj jako jeden z
kilku mostów nad głębokim wąwozem porośniętym bujną, zieloną roślinnością, w
którym płynie rzeka Tronto.
Tuż obok mostu znajduje się jedno z najciekawszych miejsc,
często omijane przez turystów a kilka tysięcy lat temu pełniące funkcję
głównego węzła informacyjnego, a mianowicie pralnia.
Na kamiennych stołach kobiety prały ubrania i pościele a w
trakcie tej ciężkiej i niewdzięcznej pracy wymieniały się ploteczkami.
Wodę do pralni dostarcza źródło z okolicznych wzgórz. Jest
zdatna do picia i dość mocno mineralizowana.
Ascoli zwiedzaliśmy z pokładu turystycznej kolejki.
Przy głównym placu położonym w centrum miasteczka znajduje
się mnóstwo urokliwych kawiarni.
W mieście można zwiedzić kościoły gotycki i romańskie. Wewnątrz
są dość surowe i ascetyczne.
Młodzież popołudnie spędziła z partnerami na plaży i w parku
racząc się pizzą i lodami.
No chyba, że lody lądują na ziemi tuż po ich zakupie.
Zasada 3 sekund nie miała zastosowania. Jak to Kuba
spuentował „trzy sekundy to Adam nie dowierzał”. J
To, co zaskoczyło naszą młodzież dzisiaj, to fakt, że bób je
się tutaj na surowo jako przekąskę.
Włoscy partnerzy uczą się błyskawicznie polskiego (nie, nie
tylko tych słów, o których pomyśleliście).
Chodźmy.
Nie rozumiem.
Nie wiem.
Co?
Czego chcesz?
Nie mam.
Ktoś
złośliwy twierdzi, że Igor zrobił drugi trening w tym roku. Od czegoś trzeba
zacząć.
Wydaje się, że pierwsze lody zostały przełamane. Młodzież
stworzyła super grupę i codziennie planują wspólne wypady. Jutro ma być bardzo
słoneczny dzień, więc plaża, siatkówka i opalanie.
Komentarze
Prześlij komentarz