Niedziela. Zwiedzanie, plażing i procesja Bożego Ciała.

Weekendy młodzież ma wolne od pracy. Są one albo częściowo zagospodarowane przez Educaprojects i program kulturowy lub organizujemy je sami.

Niedzielę postanowiliśmy spędzić na plaży. Zaczęliśmy dzień nieco później niż zwykle, choć byliśmy ograniczeni godzinami, w których wydawane jest śniadanie.

Udało mi się namówić młodzież, by wejść najpierw do centrum miasta i zwiedzić Giełdę Jedwabiu. W drodze na miejsce mijaliśmy, jak zawsze zresztą jedną z bram wjazdowych do Walencji.

Walencja była niegdyś otoczona solidnym murem obronnym a wjechać do miasta było można aż dziesięcioma bramami. Mury zburzono i jedyną pozostałością po nich są właśnie Torres de Serranos na północy miasta oraz Torres the Quart po zachodniej stronie.

Zbudowana w XIV wieku, Torres de Serrano była uznawana za główną bramą wjazdową miasta. To przez nią wjeżdżały paradnie procesje towarzyszące królom, biskupom czy innym znakomitym gościom a potężne wieże oprócz tego, że broniły miasta, to służyły jako więzienie.



Jej siostrzane odbicie, Torres the Quart nosi ślady po kulach armatnich z 1808 roku, gdy Napoleon popełnił strategiczny błąd, próbując zdobyć i podporządkować sobie Hiszpanię.
















Ze szczytu wieży rozpościera się piękny widok na miasto.






Wieża przetrwała francuską zawieruchę i jest otwarta dla turystów. W sumie można wejść na obie wieże, i choć Quart jest ciut niższa i młodsza, to widok z niej jest oceniany jako nieco lepszy. Można było znaleźć wśród dachów budynków budynek Giełdy, do której zmierzaliśmy oraz Mercado Central, czyli największego i najpopularniejszego targu w Walencji.

źródło: https://valencia.for91days.com/valencias-ancient-city-gates-serranos-and-quart/

Wspomniana wcześniej już wielokrotnie la Lonja de Seda czyli Giełda Jedwabiu jest uznawana za największą historyczną perłę miasta i jest jedynym budynkiem w Walencji wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Budynek został wybudowany w latach 1482  i 1548 i jest to okres, na który przypada złoty wiek miasta. Określany jako katedra handlu miał robić olbrzymie wrażenie na kupcach i był swoistą manifestacją bogactwa oraz pozycji, jaką Walencja się cieszyła w tamtym okresie.






La Lonja stoi dokładnie naprzeciw Mercado Central ale kasy biletowe znajdują się z drugiej strony budynku. Zwiedzający od razu wchodzą na Patio de las Naranjas. Dziedziniec pełen zieleni drzew pomarańczowych i cytrynowych dawał cień i odpoczynek zmęczonym kupcom podsumowującym udane transakcje.







Stamtąd monumentalne wrota prowadzą do Sala de Contratación, co można przetłumaczyć jako halę kontraktów, ale w polskich przewodnikach to Sala Kolumnowa i słusznie, bo wyróżnia ją sklepienie wysokie na 17 metrów podtrzymywane przez osiem potężnych kamiennych kolumn stylizowanych na drzewa palmowe. To tu zawierano większość transakcji.













Obok znajduje się kaplica a po drugiej stronie Consulado del Mar czyli swoisty komitet sędziów, który miał rozsądzać spory pomiędzy kupcami.




The Golden Room, czyli złoty pokój Cambra Dourada jest równie imponujący. Znajduje się na piętrze, nad kaplicą. Prowadzą do niej kamienne schody po prawej stronie dziedzińca naprzeciw wrót do Sali Kolumnowej. Wyróżniają go zarówno posadzka jak i niesamowity drewniany, gotycki, pozłacany sufit.








    



Fasada budynku usiana jest też specyficznymi gargulcami. Są to chimery odgryzające kobiece piersi, panna która pieści genitalia miejskiego żebraka, pijacy sikający do dzbanów. Te i inne akty niemoralności lub bestialstwa mają przypominać o  grzesznej naturze człowieka.

 



Zwiedzanie zajęło nam tak z dwie godzinki z hakiem. Ponieważ w niedzielę było naprawdę gorąco, perspektywa kąpieli w chłodnej, acz nieporównywalnie cieplejszej wodzie niż w Bałtyku, była kusząca. Słowem strzałka na plażę.






Plaże w Walencji są pełne tubylców i turystów zwłaszcza w weekendy. Są niezwykle szerokie, tak że można swobodnie pograć w piłkę lub w siatkówkę nie bojąc się, że zakłóci się odpoczynek innych plażowiczów. Choć jednemu asowi się i tak ta sztuka udała.

Na promenadzie na turystów czekają otwarte restauracje, gdzie serwuje się paellę, owoce morza, kawę, desery, tapas. No dobra! Na promenadzie znajduje się Burger King. Mogłem w sumie tylko to napisać. Resztę możecie sobie dopowiedzieć.

 

Zaledwie 10 minut od plaży piechotą jest kościół, w którym w niedzielę odprawiane są msze w języku polskim. Niektórzy uczniowie udali się na mszę.

Choć w Polsce tradycyjnie celebruje się Boże Ciało we czwartek, to procesja La Solemne Procesión de Corpus Christi przechodzi przez miasto w niedzielę. Trasa procesji jest co roku inna ale zawsze zaczyna się i kończy w katedrze. Jest ona inna niż w Polsce. Uczestniczą w niej mieszkańcy ubrani w tradycyjne stroje, członkowie przeróżnych bractw i stowarzyszeń kulturalnych, chórów. Procesja kończy cały weekend obchodów tego święta, których częścią są koncerty, pokazy i wystawy i inne imprezy kulturalne.















Jej zwieńczeniem jest uroczyste wniesienie olbrzymiej pięciometrowej monstrancji (ponoć obecnie największej na świecie) do budynku katedry, gdzie można ją zobaczyć na co dzień. Monstrancję ufundowali mieszkańcy. Na jej konstrukcję zużyto 600 kilogramów srebra, 5 kilogramów złota i 75 gram platyny.

Pochód zakończył się potężną burzą i ulewą.

Burze zresztą mamy teraz codziennie, a dziś dodatkowo pojawiła się na niebie podwójna tęcza.



Bajka!  

Komentarze