W niedzielę zachęceni faktem, że Muzeum Historii Walencji jest niedaleko od hostelu oraz tym, że akurat w niedzielę wstęp do muzeum jest bezpłatny wybraliśmy się po śniadaniu na małą wyprawę. –śmy to dużo powiedziane. Oprócz opiekunów tylko Paulina (pomysłodawczyni), Antek i Wiktor ruszyli tyłki. Żeby być sprawiedliwym, wczoraj Magda zawitała do muzeum i część zdjęć będzie też jej autorstwa.
Przy czym Magda jeszcze ruszyła na pomoc zbłąkanemu żółwiowi
wodnemu i z powodzeniem zbłąkanego wędrowca zaniosła do zbiornika wodnego w
Turii, gdzie chyba ma domek. Żółw, nie Magda.
Historia Walencji jest dość prosta. Założona przez Rzymian
jako faktoria handlowa i przyczółek do dalszej ekspansji na Półwyspie
Iberyjskim dość szybko została zniszczona i opuszczona na pół wieku. Po
powrocie na to miejsce Rzymian miasto zaczęło się dosyć intensywnie rozrastać. Podboje
arabskie przyniosły wiele innowacji w rolnictwie i rzemiośle. Po przybyciu
chrześcijaństwa rola Walencji jako miasta portowego i handlowego rosła aż w XV i
XVI wieku osiągnęła szczyt potęgi i bogactwa. Miasto znane było z produkcji
tekstyliów oraz ceramiki.
Warto też zauważyć, że Walencja do końca jako jedno z
ostatnich miast poddała się faszystowskiemu reżimowi generała Franco.
Muzeum bardzo ciekawie łączyło prezentację artefaktów
historycznych, głównie naczyń, ceramiki, strojów, ozdób i biżuterii wraz z
przygotowanymi prezentacjami multimedialnymi. Były one krótkimi filmikami,
scenkami z danej epoki. Na przykład handel za czasów rzymskich, niewolnictwo,
czas wolny.
Ciekawe jest też wejście do budynku, który jest schowany w
podziemiach nieco jak bunkier. Wrota do muzeum także przypominają bardziej
bramę do silosów nuklearnych niż do muzeum.
Najszczęśliwszy dzień w roku przypadł na 20 czerwca i z tej okazji Paulina została poproszona o komentarz w sądzie ulicznej. To akurat było łatwe, bo właśnie w ten dzień obchodziła urodziny. Jak tu się nie cieszyć we własne święto.
Dodatkowo w niedzielę w centrum miasta napotkaliśmy pokazy sztucznych
ogni. Tutaj warto zaznaczyć, że na południu pokaz fajerwerków jest częściej w
ciągu dnia i zamiast wizualnych efektów bardziej koncentruje się na produkcji
maksymalnego hałasu. Postanowiliśmy go dla Was nagrać z pierwszej kondygnacji
wieży wjazdowej Qart i to był błąd bo pomieszczenie za nami działało jak tuba
akustyczna i daliśmy rade nagrać tylko część tego pokazu. Później trzeba było
zatkać uszy.
Komentarze
Prześlij komentarz