Piątek 10 czerwca to Dzień Portugalii - Dia de Portugal. Jedno z ważniejszych świąt w tym kraju, które celebruje naród portugalski ale także upamiętnia śmierć literackiej ikony kraju, Luisa de Camoes.
Choć jest to dzień wolny od pracy i Edu+ nie przewidziało na 10 czerwca żadnych atrakcji, co zrozumiałe! W końcu jest to święto państwowe, więc organizacja jakiejkolwiek wycieczki byłaby trudna i bez sensu.
Postanowiliśmy więc dostać się do Bragi na własną rękę. Około 3 km od Quinty das Tulipas znajduje się stacja kolejowa Carreira. Stamtąd jest jeden przystanek do Nine, gdzie należy się przesiąść do pociągu do Bragi. Wyruszyliśmy pociągiem około 10:30 na miejscu byliśmy o 11:10. Idealnie wręcz, ponieważ choć oficjalne obchody rozpoczęły się o godzinie 11.00 to zanim wszyscy ważni politycy, burmistrzowie i inne istotne osoby topiące się w garniturach w prażącym słońcu skończyły swoje przemowy, ten kto chciał miał okazję znaleźć dogodne miejsce, by obserwować przemaszerowujących żołnierzy oraz sprzęt wojskowy. Powiedziano nam, że nad głowami będą latały myśliwce F-16 i przeleciały. 4. Słownie cztery. I tyle było pokazów lotniczych. :-)
Miłośnicy militariów mogli zrobić zobie zdjęcia z elementami uzbrojenia portugalskich sił zbrojnych.
Miłośnicy robienia sobie selfie z przedstawicielami służb mundurowych lub z randomowymi przechodniami też mogli dać upust swojej "pasji".
O godzinie 14.00 po lunchu przeszliśmy z uczniami na przystanek autobusowy, skąd po dłuższej chwili oczekiwania przemieściliśmy się do Sanktuarium Bom Jezus do Monte czyli Sanktuarium Dobrego Jezusa z Góry. Sanktuarium zbudowano na wzgórzu. Świątynia jest tak usytuowana, że "spogląda" z góry w prostej linii na stare miasto i katedrę w Bradze.
Żeby się do niej dostać są dwie opcje. Albo można wspiąć się po przepięknych schodach o 575 stopniach (niektóre źródła mówią o 573 lub 577, co za dużo nie zmienia) lub udać się na szczyt jedną z niewielu działających lub jedyną działającą kolejką linową zasilaną... wodą. Kolejka jeździ wahadłowo. Gdy wagonik dotrze na szczyt, zbiornik umieszczony pod nim napełniany jest wodą ze źródeł na wzgórzu. Wtedy będąc cięższym od wagonika na dole zjeżdżając podciąga ten ostatni. Po przybyciu na miejsce woda jest spuszczana i tak w kółko.
Sanktuarium to obok Fatimy jedno z największych i najczęściej odwiedzanych sanktuariów jakie spotkać można na terenie Portugalii. Świątynia ta wzniesiona została w drugiej połowie XVIII wieku w miejscu niewielkiej kaplicy pod wezwaniem Świętego Krzyża. Głównym inicjatorem budowy sanktuarium był ówczesny arcybiskup Bragi - Dom Rodrigo de Moura Teles (1644-1728). Projektantem całego założenia zaś, został wybitny portugalski architekt Carlos Amarante (1748-1815). Serce całego założenia stanowi usytuowany na niezwykle malowniczym wzgórzu (Monte Espinho) monumentalny barokowy kościół Igreja Bom Jesus, do którego prowadzą przeszło 100 metrowe monumentalne barokowo-rokokowe schody. Ich dolna część z licznymi kaplicami oraz fontanną Pięciu Ran Chrystusa tworzy niezwykle ciekawą Drogę Krzyżową. Idąc dalej natrafiamy na najciekawszą część podejścia symbolizującą pięć zmysłów człowieka (Escadaria dos Cinco Sentidos): wzroku, zapachu, słuchu, dotyku oraz smaku. Tutaj schody przybierają dwubiegunową postać, a ich białe ściany pięknie korespondują z bogatymi kamiennymi zdobieniami. Ponadto znajdują się tu liczne fontanny oraz rzeźby przedstawiające postaci biblijne i alegoryczne. Ostatnia, najwyższa część podejścia to symbole trzech cnót (Escadaria das Tres Virtudes): Wiary, Nadziei oraz Miłości. Będąc już na samej górze warto zwrócić uwagę na znajdujące się przed kościołem osiem figur przedstawiających m in. Piłata i Heroda oraz ludzi, którzy potępili Chrystusa. Na szczyt wzgórza można dostać się także zbudowaną w 1882 roku kolejką linowo-szynową (jest to najstarsza tego typu konstrukcja na Półwyspie Iberyjskim). Większość wiernych jednak w ramach pokuty pokonuje całą drogę na kolanach. Sanktuarium wraz z prowadzącymi do niego schodami symbolizuje duchową wędrówkę do nieba i stanowi religijny symbol Portugalii.
Świątynia jest otoczona wieloma pięknymi budynkami. W punktach widokowych można usiąść, posilić się lub napić. Tuż obok znajduje się piękny park a w nim staw, gdzie młodzież mogła popływać wynajętymi łódkami.
Ze szczytu rozpościera się przepiękny widok na Bragę.
Powrót już nie był tak kolorowy. Choć wszystko wymierzone było idealnie, nikt nam nie powiedział, że w takie święto jak w piątek, autobusy zwyczajnie po południu przestają jeździć. Nie, żeby stosowały rozkład niedzielno/świąteczny. Transport publiczny zwyczajnie zamiera. I tak o 18.45 nagle zdaliśmy sobie sprawę z dwóch rzeczy. Pierwsza, to że na dworzec kolejowy mamy jakieś osiem kilometrów piechotą. Druga, to że nie ma szans, żebyśmy zdążyli na pociąg o 19.35. Na następny owszem, ale wtedy przesiadka powrotna w Nine wiązałaby się z długim oczekiwaniem i planowany czas powrotu na quintę ocenialiśmy na 23:30.
Wtedy, choć nie ma się czym chwalić chyba, zamówiłem swojego pierwszego w życiu Ubera. I to w bardzo atrakcyjnej cenie. W dodatku nie na stację kolejową tylko bezpośrednio już do Rio Covo.
Uber niestety działa tak, o czym nie wiedziałem, że na jednym koncie można zamówić jednorazowo tylko jeden przejazd. Brakowało nam więc pięć przejazdów jeszcze.
Pani Joanna, która następnego dnia o 2.30 nad ranem wylatywała do Polski wróciła pierwsza wraz z czterema szczęśliwcami, którzy wygrali losowanie.
Ku mojemu zaskoczeniu i uldze, młodzież ery cyfrowej dość szybko zainstalowała aplikacje, podpięła swoje karty płatnicze, poprzelewała sobie środki blikiem na konta i zamówiła pozostałe przejazdy. Dziś po podliczeniu całości okazało się, że w sumie cały transfer grupy uberem kosztował tylko 3EUR więcej, niż koszt biletu za autobus miejski i pociąg. A wróciliśmy parę minut wcześniej niż, gdyby transport publiczny w Bradze był przewidywalny i działał jak w innych miastach.
Komentarze
Prześlij komentarz